Jak co roku doczekałam się mojego powrotu do
ojczyzny. Przyznaje z roku na roku coraz
ciężej jest mi się oswoić z polskim otoczeniem, ale kiedy już to zrobię jest mi
po prostu cudownie. Po pierwsze łzy szczęścia, kiedy po raz pierwszy od roku
witam się z moja rodzina są nie do opisania.
Zawsze byłam bardzo związaną z moja rodzina, zwłaszcza dwoma ciociami, małą
Sophi, wujkami i kuzynką, która prawie mnie przerosła (nie żeby to był jakiś wyczyn
przy moich marnych 160 centymetrach). Przebywanie z ludźmi, których tak kocham sprawiło,
iż cala przepełniona byłam pozytywną energią.
Odprawiłam tam, to znaczy mama odprawiła mi moje 18
urodziny które naprawdę nie mogły być bardziej udane. Czułam tyle miłości i
dobrej energii od każdej osoby na imprezie.
Takie chwile warto zapamiętać. Kilka dni później mój chłopak Philip wylądował
na lotnisku w Krakowie. Była to bardzo spontaniczna decyzja, ale moje serce radowało
się jeszcze bardziej na myśl, iż będę miała możliwość dzielenia tych chwil z
tak bliska mi osoba. Philip poznał moich członków rodzinny i nie mogłabym być z
niego bardziej dumna. Wiem, że sytuacja wywołała na nim sporą presje, ale poradził
sobie świetnie. Z moim wujkiem który mieszka
w Anglii rozmawiali przez dobra godzinne, kiedy spotkaliśmy się na lunchu. Byłam
wniebowzięta, mając go i moja rodzinne wokół siebie non stop, było to dla mnie czymś
nie do opisania♥ ♥.
Przyszła pora na nasz wyjazd do Krakowa. Pojechaliśmy razem
z rodzicami, Ania i Dawidem (ciocia i wujek) oraz oczywiście Jagodą (kuzynka). Prawie zapomniałabym wspomnieć o tym jak
bardzo Philip spodobał się moje 11-letniej kuzynce, aż prawie byłam zazdrosna
(hehe). Jej angielski był ograniczony, dlatego dużo nasłuchał się „Philip is so
sweet” i „I love you Philip”, także kilka bezsensownych zdań jak „Philip is
playstation” czy „Philipito” zamiast Despacito.
Co mogę powiedzieć o Krakowie, oprócz tego ze było na prawdę
cudownie. Krakow jest na prawdę piękny,
i mogłabym tam zostać na o wiele dłuższy okres. W ciągu dnia dużo chodziliśmy,
odwiedzaliśmy mnóstwo restauracji, zwiedzaliśmy, spacerowaliśmy wzdłuż Wisły.
Wieczorami za to siedzieliśmy wszyscy w apartamencie ciesząc się swoim
towarzystwem♥
Mogłabym napisać jeszcze więcej, ale nikomu nie będzie chciało
się czytać tego wszystkiego. Wniosek jest taki, ze jestem wdzięczna za każdy dzień
który spędziłam w Polsce. Teraz pora wracać do rzeczywistości.
A wam jak mijają wakacje?