my mama didn't raise no quitter

hei pieknosci ♥ Wlasnie w tej chwili siedze sluchajac swiatecznej plyty Ariany, bo to jedyna wersja swiatecznej muzyki ktora znosze, przygotowywuje sie do sprawdzianu, odpowiadam na maile i szukam sukienki na swiateczne imprezy ktore juz sie zblizaja. Oczywiscie zawsze wszytsko robie na raz, ale jakims cudem za kazdym razem mi sie to udaje..moze z wieksza ilosci stresu ale hey my mama didn't raise no quitter. Wpadlam juz w ta moje rutyne gdzie szkola zawsze jest na pierwszym miejscu, Postawilam sobie wysokie oczekiwania, mimo iz miejscami jest ciezko i mam kilka zalaman nerowych ( dziennie hehe) to radze sobie i jestem z siebie dumna. Praktyka w przedszkolu idzie tez bardzo dobrze, mam bardzo fajna grupe dzieciakow w wieku 2 latek i przyznam szczerze dzieci mnie uwielbiaja. Ostatnio nawet zrobilam sobie drzemke, co prawda mialam tylko ich pilnowac ale sama zasnelam. To dobra odskocznia od szkoly i 8 godzin ksiazek i siedznia na tylku.

Oprocz tego choruje juz od zeszlego tygdnia. Moja rodzinna wie, ze od dziecka trudno jest ze mna wytrzymac kiedy mam goraczke, katar i kaszel. Jako dziecko kopalam sciane kiedy mialam zatkany nos. Teraz juz nie kopie scian, ale snuje sie po domu i mowie ze zaraz nie wytrzymam ze lzami w oczach. Goraczka to moj najgorszy wrog i kiedy ja mam nie jestem soba. Teraz juz ze mna lepiej, nadal smaram i kaszle but at least I'm alive.

Odezwe sie do was jeszcze w tym tygodniu, have a good one ♥

sweatshirt here // pants here